Minął dzień moich kolejnych urodzin. Siostra po raz pierwszy zapomniała. Czekałam do północy. Próbuję zdusić w zarodku łzy. "Jesteś za stara na torta" - słowa mojej matki, która olała moje wczorajsze święto. To nic. Mam przecież większy problem niż jakieś ciastko. Wciąż mam ściśnięte gardło na samą myśl, a myślę non stop. Nie potrafię odkleić się od tematu. Przylgnął do mnie jak cień, który niedługo będę mogła zobaczyć na ulicy. W sumie to chyba tyle. PS. Siostra miała odwagę przyznać, że zapomniała. Bardzo doceniam szczerość.
Wróciłaś i dotykasz mnie słowami jak nikt inny. Wciąż pamiętam nasze pierwsze spotkanie, Twoje oczy i moją pierwszą myśl na Twój widok. Jestem sentymentalna. Gdybym miała Cię dookreślić, to widzę Cię jako nietuzinkową, oryginalną, wyjątkową i magnetyczną osobę. Kogoś, po kim dziury nie da się załatać. Zawsze powtarzam, że niektórych ludzi nie da się zastąpić. Ty właśnie należysz do takich osób. Dziś jest piątek kolejnego tygodnia, miesiąca, roku z mojego prawie czterdziestoletniego życia. Życia, które przespałam, przewegetowałam. Już nie chcę tego robić. Czas pożegnać niektórych ludzi. Tych, co ciągną w dół. Tych, co odbierają energię. I w końcu tych, którzy uważają, że jeśli się zmieniasz, to gubisz się na swojej drodze. Nigdzie się nie zgubiłam. Po prostu zmieniłam trasę. Usłyszałam również, że jeśli osiągnę w terapii pewien pułap, zamierzony cel, to moje zachowanie wróci do normy. Moje zachowanie do niczego nie wróci, a już na pewno nie do jakiejś normy. Poza tym co to niby jest ta